piątek, 25 stycznia 2019

Podniebny niszczyciel Bf110C/ Bf110G - unboxing


Postrach alianckich samolotów z początku wojny Bf110. W dalszej jej fazie udoskonalony i przystosowany do zwalczania wrogich wypraw bombowych. Poznajcie Bf 110C i/lub Bf110G.

W pudełku znajdziemy  tradycyjnie zestaw 6 modeli samolotów, które w zależności od uznania - lub też - wariantu malowania służyć będą jako wersja wczesna Bf110C (m.in z okresu Bitwy o Anglię) jak i Bf110G z późniejszego okresu wojny.

W pudełku jak zwykle, obok modeli komplet podstawek, karta samolotu , karty przewag i doktryn, oraz kalkomanie. Niestety - podobnie jak w przypadku Foki - generyczne: po prostu belkenkreutze.

Przyjrzyjmy się modelowi:
Zdecydowanie widać jak została zaprojektowana forma. Czy mamy przesunięcia, odpowie nam pierwsza próba pilnkowa. Tym niemniej pracy będzie sporo aby wyprowadzić wzorek segmentowy kadłuba. Warlord nas nie rozpieszcza ...
Ogólnie model wygląda jednak ładnie. Sylwetka - poza brzydkimi liniami podziału formy jest elegancka, a poszczególne części odlane czysto. Jest jednak pewien szkopuł. Dość rozbudowane w tym samolocie zdwojone usterzenie jest niezwykle delikatne. Dwa modele z mojego pudełka miały nadłamany statecznik u nasady. Trzeba uważać!





Podobnie jak w przypadku Fw190A również i tutaj Warlord nie popisał się odnośnie oznakowania. Byłem jednak na to przygotowany i zaopatrzyłem się kilka miesięcy wcześniej w dedykowane kalkomanie z miscmini.com.

Zerknijmy teraz co jest wart ten model.
W zależności od wersji na każdy egzemplarz Bf110 wydamy 48 lub 50 pkt. W zamian dostajemy dwusilnikowy - czyli teoretycznie trudniejszy do zestrzelenia - samolot o dość poważnym uzbrojeniu Fp2, niskiej - jednak wciąż istniejącej - zwrotności i 7 prędkości. Tylne stanowisko strzeleckie zapewnia możliwość oddania strzału obronnego przeciwnikowi na ogonie. Great dive - przynajmniej teoretycznie - ułatwia ucieczkę z niekorzystnej sytuacji taktycznej, Agile zabezpiecza przed negatywnymi konsekwencjami wielosilnikowości, a Heavy Hitter zwiększa siłę ognia z bliskiej odległości.
Późna Stodziesiątka  to 2 pkt drożej, 1FP więcej kosztem manewrowości, nie mam przekonania czy warto.  

Nowy Messerschmitt będzie - przynajmniej u mnie - cennym uzupełnieniem w czasie walk nad Albionem w roku 1940 . Ciekawe jak się sprawdzi u Was.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz