Dobry scenariusz historyczny to taki, który uwzględnia kluczowe powody, dla któych dana bitwa zakończyła się tak, a nie inaczej. Kluczem do bitwy pod Tomaszowem Lubelskim - największej bitwy pancernej Polskiego Września było ograniczone zaopatrzenie i chaos decyzyjny. Silne - jak na polskie realia - polskie oddziały pancerne miały szansę pobić nieprzyjaciela blokującego dostęp do szosy lwowskiej. Niestety wozy bojowe miały niemal puste baki.
Wyzwaniem było skoordynowanie natarcia wszystkich zaangażowanych oddziałów należących do różnych jednostek. W efekcie tej krótkiej i chaotycznej walki polska Armia Lublin musiała skapitulować przed nieprzyjacielem.
Chcąc sprawdzić na ile można zmienić historię 12.10.2019 rozegraliśmy w Warszawie bitwę pod Tomaszowem trwającą jednocześnie na kilku stołach odzwierciedlających kluczowe dla zmagań rejony: Tomaszów Lubelski i Bełżec. Warszawska Brygada Pancerno Motorowa nacierała w kierunku szosy lwowskiej w Tomaszowie, a Grupa Operacyjna Boruta ubezpieczała te działania od południa.
Walki rozpoczęły się przed świtem 17 września od krótkiego przygotowania artyleryjskiego. Piechota z niemieckiej 4 Dywizji Lekkiej okopana w Tomaszowie została przygwożdżona do ziemi, dzięki temu polskie oddziały miały szansę ruszyć żwawo do przodu.
Walki były krwawe i przebiegały ze zmiennym szczęściem, często na najkrótszych dystansach.
Obie strony poniosły krwawe straty, Polakom nie udało się osiągnąć wyznaczonych celów.
Tymczasem na południe od Tomaszowa Grupa Operacyjna Boruta próbowała opanować tę samą szosę w okolicy Bełżca. Polskie oddziały - podobnie jak w Tomaszowie - natknęły się na przygotowanego i okopanego przeciwnika. Rejonu chroniło ciężkie działo przeciwlotnicze i pododdział należący do 2 Dywizji Pancernej.
Polacy wiele obiecywali sobie po ataku nocnym. Kawaleria miała skrycie podejść pod stanowisko ciężkiego działa p-lot i pokonać je w walce wręcz. Akcję ubezpieczały bronie wsparcia
W centrum sformowane adhoc zgrupowanie broni przeciwpancernej (złożone z armaty piechoty, i dwóch karabinów przeciwpancernych) miało szachować drogę i pomóc w odizolowaniu miejscowości od spodziewanych posiłków.
Niestety w realizacji planu przeszkodzili niezwykle czujni Niemcy. Armata plot wyeliminowała oddział kawalerii i przez całą bitwę angażowała znaczne siły polskie. W centrum PzIVA śmiałym atakiem zniszczył odprzodkowującą armatę i zaprzęg. Było to bardzo poważne osłabienie dla polskich wojsk.
W związku z brakiem sukcesu na lewym skrzydle część sił została przesunięta bardziej na prawo, gdzie nie spodziewano się obecności nieprzyjaciela. Niestety rzecz nie umknęła uwadze wrogiego spotera, który przesłał stosowny meldunek i wkrótce w lesie pojawiły się pododdziały piechoty i lekkie pojazdy opancerzone
W związku z brakiem szybkiego sukcesu niemieckie posiłki mogły swobodnie wpływać na przebieg bitwy. Kolejne wozy pancerne po kolei eliminowały oddziały polskie.
W centrum jedynym sukcesem Polaków było unieruchomienie jednego z czołgów. Walka ogniowa z niemiecką artylerią angażowała wszystkie polskie siły w tym rejonie do końca bitwy.
Ostateczny wynik starcia był zgodny z historią. Niemcom udało się zatrzymać w okrążeniu polskie wojska i zmusić je do kapitulacji. Niestety tym razem nie udało się zmieć historii