wtorek, 27 czerwca 2023

Operacja MO - relacja


Operacja MO to pierwszy od kilku lat event narracyjny w grze Blood Red Skies jaki rozgrywaliśmy w Warszawie. Tym razem w miejsce zwyczajowego turnieju w formacie Odlot, dwie grupy graczy podjęły walki o dominację nad Nową Gwineą. 
Gra toczyła się równocześnie w 3 lokalizacjach: Lae - gdzie mieściła się japońską baza lotnicza - , w Port Moresby  - gdzie mieściła się baza - aliancka i na Morzu Koralowym - gdzie gromadziła się aliancka flota wojenna.
Celem gry było maksymalne osłabienie strony przeciwnej poprzez zniszczenie infrastruktury lądowej, oraz wykrycie, rozpoznanie i zniszczenie wrogiej floty wojennej.
Każdy z zespołów dysponował punktami zasobów, które poświęcał na organizację działań ofensywnych, wydawał na naprawę infrastruktury i organizację uzupełnień.
Rozgrywka składała się z trzech sekwencji bitew rozgrywanych jednocześnie w trzech wspomnianych lokalizacjach. Gra zakładała element strategiczny polegający na decyzji o kierunkach ataku. Każda ze stron dysponowała zestawem kart rozkazów (atak/obrona) które miały być alokowane do poszczególnych stołów. W zależności od kombinacji kart rozkazów na poszczególnych stołach rozgrywane były określone scenariusze. 
Poza dywizjonami myśliwskimi Każda ze stron dysponowała trzema dywizjonami ofensywnymi: bombowym, nurkującym i torpedowym, które mogły być ona użyte do ataku na cele naziemne/nawodne. Park maszynowy uzupełniała łódź latająca przeznaczona do rozpoznania wrogiej floty.
 




W pierwszej sekwencji bitew gracze alianccy zdecydowali się na przygotowanie zasadzki nad własnym lotniskiem i pozostanie w obronie na pozostałych obszarach. Z kolei Japończycy zdecydowali się na działania ofensywne na alianckie lotnisko w Port Moresby oraz na Morzu Koralowym. Skutek był taki, że nad obu lotniskami doszło do do walk myśliwców (dogfight), nad alianckim akwenem pojawiła się japońska łódź latająca poszukująca amerykańskiego lotniskowca. 
 



 Stronie japońskiej udało się rozpoznać wrogi lotniskowiec, oraz odpędzić Aircobry jakie pojawiły się nad lotniskiem w Lae. Jednocześnie Spitfiry patrolujące lotnisko w Port Moresby jakimś cudem przetrwały pierwszy japoński atak nurkowy od strony słońca i zaangażowały się w walkę kołową odganiając napastników.
Ta sekwencja zakończyła się nieznacznym zwycięstwem japońskim.
 
W drugiej sekwencji bitew Alianci postawili na atak na wrogie lotnisko, zaś Japończycy wysłali bombowce horyzontalne nad Port Moresby i torpedowce na wykryty właśnie amerykański lotniskowiec.





Bomby przeznaczone dla alianckiej stacji radarowej w Port Moresby chybiły, ponadto dwa z trzech japońskich bombowców spadły w płomieniach. Jeszcze większa masakra miała miejsce nad Lae, gdzie amerykańskie nurkowce na podejściu do celu zostały staranowane przez zdeterminowanych Japończyków. Pozostałe w przerażeniu wycofały się do bazy. Piloci myśliwskich Lightingów próbowali ataku z lotu koszącego, który zakończył się niestety uszkodzeniem wszystkich maszyn. Z kolei na Morzu Koralowym Japończycy odegnali aliancką osłonę myśliwską lotniskowca i zneutralizowali obronę przeciwlotniczą okrętu kosztem dwóch strąconych Zer. Nie napastowane przez nikogo torpedowce  musiały się jednak wycofać ... ze względu na nagły front burzowy.

W drugiej sekwencji bitew w Japończycy powiększyli swoją przewagę.

W trzeciej sekwencji bitew Alianci zdecydowali się ponownie na przygotowanie zasadzki nad własnym lotniskiem, podczas gdy Japończycy ... ponownie wysłali łódź latającą nad Morze Koralowe dla rozpoznania reszty wrogiej floty, oraz wyrzucili myśliwce nad własnym lotniskiem.
W związku z tym ponownie doszło do serii potyczek nad lotniskami i akcji rozpoznawczej na Morzu Koralowym. Ze względu na pochmurną pogodę nie udało się wykonać zdjęć z okresu walk nad żadnym lotniskiem.


Finalnie Japończycy odnieśli znaczne zwycięstwo 19:4. Co prawda nie doszło przy tej okazji do przełomu - bo żaden z celów naziemnych/nawodnych nie został zniszczony - tym niemniej potencjał ofensywny Aliantów poważnie został uszczuplony.
 


Operacja MO pokazała, że Blood Red Skies to system, w którym możliwe jest nie tylko współzawodnictwo w systemie turniejowym ale także granie zespołowe o charakterze narracyjnym. Myślę, że to nie było nasze ostatnie słowo, a pomysłów na kolejne eventy mnóstwo znaleźć można w podręcznikach historii. Dzięki Panowie za grę!

















 

2 komentarze:

  1. Super te samolociki!
    Następnym razem jak będę w stolicy postaram się wprosić na pokazówkę! 😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zapraszam. Spotykamy się regularnie w poniedziałki.

      Usuń