Kilka dni temu nastąpiło pierwsze otwarcie pudełka Combined Arms ... dziś czas na pierwszą rozgrywkę. Zanim o tym: to słowo komentarza: Combined Arms to jedna z tych gier, których uczymy się w trakcie gry. Zatem przed pierwszą rozgrywką czytamy zasady (niezbyt długie) i nie przejmujemy się, że wiele rzeczy jest dla nas całkowicie niejasnych. Pierwsza gra - ona raczej nie będzie idealna - będzie kontynuacją nauki. Zatem do rzeczy:
Jedną z cech gry, którą podkreślał wydawca to możliwość łączenia jej z innymi produktami firmy Warlord Games, czyli grami bitewnymi: Bolt Action, Victory at Seas i Blood Red Skies. Bardzo byłem ciekaw na ile ta obietnica może być dowieziona. Dlatego też pierwszą grę postanowiliśmy spiąć z rozgrywką w Blood Red Skies, jako grą najbardziej dynamiczną (lub najkrótszą po prostu).
Pierwsze wrażenia z rozpoczęcia gry
Silnik CA oparty jest na kartach funkcyjnych. Nie byłoby w tym nic złego gdyby ... nie fakt, że jest kilka rodzajów kart o różnym przeznaczeniu, które wyglądają bardzo podobnie. Aby nie pogubić się w tym natłoku kart, warto je przed grą rozdzielić na oddzielne stosy. Bardzo przydaje się check lista, która zawiera kolejne kroki przygotowawcze przed rozpoczęciem gry. Dzięki temu płynnie udaje nam się płynnie i bezpiecznie ogarnąć etap przygotowania.
Po bitwie:
Pierwsza bitwa trwała u nas 4 godziny. Trochę nie ma się co dziwić bo ... w trakcie rozgrywki mieliśmy też szybką partię Blood Red Skies. Dużo było dyskusji, co przy 4 graczach, umiarkowanej znajomości zasad i sporym zmęczeniu grą i całym tygodniem pracy: nie było zaskoczeniem. Stąd na poniższym filmie miny już nietęgie, a język u co poniektórych bełkotliwy. Tym niemniej to niepowtarzalne uwagi na gorąco
Podsumowując
Szczerze mówiąc po rozgrywce mam znacznie lepsze nastawienie do gry niż przed jej rozpoczęciem. Niejasne zasady, brak wizji całości rozgrywki sprawiały mi spory dyskomfort. Okazało się jednak, że gra testowa z użyciem kart robi naprawdę dobre wrażenie.
Bardzo podoba mi się działanie w obliczu niedoboru środków. Gracz ma możliwość wydać domyślnie 3 rozkazy dla swoich oddziałów, którymi musi obdzielić jednostki lądowe, morskie, powietrze i jednocześnie walczyć o inicjatywę. Do tego dochodzą karty zdarzeń, które w bardzo ciekawy sposób modelują grę. Niektóre z nich wpływają na wynik bitwy (powietrznej, morskiej lub lądowej) pozwalają przejmować cele gry czy też dawać dostęp do dodatkowych rozkazów.
Inne karty z kolei decydują o tym czy i w jakim zakresie zaplanowana operacja dojdzie do skutku (np. może zostać odwołana ze względu na stan pogody), w jakim stopniu gracze będą mogli skorzystać z uzupełnień i czy uda się przejąć kontrolę nad punktami terenowymi. Jeszcze inne karty pozwalają określić które obiekty będą punktowane w danym momencie.
Sympatycznie został zorganizowany system maskowania jednostek. Przy wyborze określonych rozkazów aktywowane jednostki można utajnić zamieniając figurkę oddziału na dwa żetony (jeden prawdziwy, drugi fałszywy) i w ten sposób wykonywać ruchy.Do minusów należy bardzo uproszczony system walki. Walka jest rozstrzygana w oparciu o rzuty kostką każdego z graczy (kto wyrzuci więcej ten wygrywa). Do rzutów są oczywiście różne modyfikatory jednak system jest raczej dość prosty. To jest obszar do rozwoju.
Drugi mankament to ... symboliczne oddziaływanie floty. Gra polega na zdobywaniu znaczników które z natury rzeczy ... są na lądzie stąd gracze koncentrują się przede wszystkim na dobieraniu jednostek naziemnych i lotnictwa, flotę marginalizując. Jest tu kłopot z mechaniką.
Niestety najpoważniejszy mankament - jak dla mnie - to ... niegrywalność gier crosssystemowych. W czasie naszej gry postanowiliśmy przetestować możliwość połączenia CA z Blood Red Skies (jako najszybszą grą bitewną Warlorda) i niestety ponieśliśmy porażkę. Przenoszenie każdej z bitew powietrznych poza planszę CA całkowicie zaburza dynamikę gry. Skoro napotkaliśmy takie problemy z BRS to całkowicie nie wyobrażam sobie połączenia Combined Arms z Bolt Action (gdzie jedna rozgrywka trwa 2,5 godziny).
Wnioski
Combined Arms to bardzo fajna planszówka, do rozegrania samodzielnie z użyciem jednej z 4 map z różnych teatrów działań wojennych. Gra jest emocjonująca, a dzięki mnogości opcji (karty zdarzeń) każda z rozgrywek będzie z pewnością inna. Nie trzeba się przy tym zrażać zawiłością zasad (miałem takie wrażenie po przeczytaniu reguł) tylko zagrać na sucho i zrozumieć ideę gry. Kolejna rozgrywka powinna pójść znacznie szybciej.
Oprócz tego gra świetnie nadaje się jako uzupełnienie jednego z systemów bitewnych Warlorda. Zaraz, zaraz, czy ja przypadkiem sobie nie zaprzeczam? Ano nie, czym innym jest traktowanie CA jako samodzielnej gry z jej własnymi punktami zwycięstwa i rozgrywaniem w ramach tej gry bitew w innych systemach, czym innym zaś rozgrywanie scenariusza/kampanii w jednym z systemów bitewnych, gdzie CA służy jako źródło tworzenia okoliczności do rozegrania bitwy.
Przykład 1.
Bitwa na Morzu Jawajskim jaka rozegrała się między japońskimi siłami wschodniej flanki, a Alianckim Zespołem Uderzeniowym. Scenariusz rozgrywany w formie historycznej zaprezentowanej w podręczniku Victory at Seas jest całkowicie niegrywalny, bo siły obu stron są rozmieszczone tak, że gra może mieć tylko jedno zakończenie. Podobnie rzecz się ma w przypadku bitwy w Zatoce Leyte, arcyciekawa i dająca niepowtarzalną szansę na zmianę historii.
Rozegranie wstępnej części scenariusza w Combined Arms (z wykorzystaniem maskowania i dowolnego rozłożenia oddziałów) daje znacznie większe możliwości rozegrnia tej bitwy.
Przykład 2
Przygotowanie do inwazji w Normandii: Rzecz w zasadzie niegrywalna w Blood Red Skies, bo to po prostu lista niezależnych scenariuszy z atakiem na stację radarową, lotnisko czy bunkry. W przypadku wykorzystania jako bazy: Combined Arms gracze mają szansę alokować swoje ograniczone siły do osiągania konkretnych celów.
Przykład 3
Operacja Merkury czyli inwazja na Kretę jako typowa powietrzno-lądowo-morska bitwa docelowo rozegrana na lądzie w systemie Bolt Action, jednak okoliczności w jakich toczone byłyby bitwy lądowe (np. jako kampania) byłyby uzależnione od wcześniejszych działań w powietrzu i na morzu.
Wszystkie te pomysły wymagałyby oczywiście kreatywnego wykorzystania systemu Combined Arms i pewnej - mówiąc nie z polska - customizacji reguł, jednak w mojej ocenie mają szansę dawać jeszcze większą frajdę z gry w nasze ulubione systemy bitewne. Ja na pewno czuję się przekonany i co najmniej 4 z powyższych pomysłów zamierzam wdrożyć w formie scenariuszy.