niedziela, 30 września 2018

Malowanie myśliwców RAF w BRS - do 1941 roku





Regulaminy ułatwiają życie ... modelarzom. Gdy schematy malowania pojazdów - w tym samolotów - są ujęte w jakieś sformalizowane ramy bardzo łatwo można odtwarzać prawdę historyczną sprzed kilkudziesięciu lat.

Do takich instytucji należały Królewskie Siły Powietrzne (RAF) i może dlatego samoloty brytyjskie cieszą się taką popularnością wśród graczy BRS. Po namyśle, chyba jednak dlatego, że to brytyjska gra, a większość graczy to Brytyjczycy ... ale fakt, że Hurricany i Spitfiry łatwo malować zgodnie z prawdą historyczną pozostaje bezsprzeczny.

Zacznijmy zatem od tego, że RAF posiadał regulaminy schematów malowania dla każdego z typów samolotów (myśliwskie, bombowe, specjalne) w wariancie jednosilnikowym i wielosilnikowym. Poniższy tekst jest skoncentrowany na wskazówkach dotyczących malowania samolotów myśliwskich jednosilnikowych w okresie do sierpnia 1941 roku.

Samoloty myśliwskie malowane były w na górnych powierzchniach w dwubarwny kamuflaż Obowiązywały dwa schematy rozkładu plam kamuflażowych: pattern A i pattern B. W uproszeniu stanowiły one zwierciadlane odbicia. Ciekawostką jest, że pattern A obowiązywał w samolotach o numerach seryjnych nieparzystych, zaś pattern B w numerach parzystych. Schemat plam pozostał niezmienny przez cały okres wojny i obowiązywał na wszystkich teatrach działań wojennych. W okresie do sieprnia 1941 kamuflaż składał się z koloru Dark Green i Dark Earth. Od sierpnia 1941 roku - czyli czasu gdy ciężar walk przesunął się nad kanał kolor Dark Earth został zastąpiony barwą Ocean Grey (dzięki temu samoloty były trudniej widoczne na tle morza).




Regulaminy dotyczące sposobu malowania dolnych powierzchni zmieniały się w czasie wojny. Do lata 1940 roku obowiązywał układ Dzień-Noc polegający na malowaniu lewej połowy samolotu (wzdłuż osi symetrii) na kolor biały i drugiej połowy w kolorze czarnym. Od lipca 1940 (czyli w przededniu bitwy o Anglię) weszło nowe rozporządzenie, które zakładało malowanie dolnych powierzchni w całości w kolorze nieba Sky type S. Podczas walk w linii pozostawały samoloty malowane od spodu według obu schematów. Na przełomie 1940 i 1941 roku powracano jeszcze do schematu wielobarwnego na dolnych powierzchniach by ostatecznie w sierpniu 1941 przyjąć za podstawowy kolor Sea Grey Medium. Barwa ta obowiązywała na samolotach brytyjskich do końca wojny.

Kołpaki śmigieł w okresie do sierpnia 1941 malowane były kolorem czarnym.

Referencje barw


Poniżej przedstawiam kody barw samolotów używanych przez RAF do sierpnia 1941. Kolory te przydadzą się przy budowaniu samolotów Spitfire Mk II, Hurricane i Defiant z okresu bitwy o Anglię. Zestaw ten jest też nada się także do wykończenia bombowców Blenheim czy innych używanych przez RAF w Europie w tym okresie



Osobiście używam farb Hataka. Ten polski producent nie jest jeszcze wystarczająco znany w świadomości użytkowników. Dla mnie szczególnie cenny jest fakt, firma tworzy dedykowane palety kolorystyczne adresowane dla konkretnych nacji i okresów historycznych, a ich jakość nie odbiega - moim zdaniem od Vallejo.





sobota, 29 września 2018

The Western Desert Campaign - unboxing





Długo zastanawiałem się nad zakupem tego dodatku, głównie ze względu na to, że kilka miesięcy wcześniej na skutek "optymalizacji" pod młotek poszła moja 8 Armia i LRDG. Wkrótce jednak jednak zaczęły do mnie docierać przecieki na temat nowej książki i jej zawartości, które finalnie zachęciły mnie do zakupu. Zwłoka w zamówieniu zaowocowało tym, że publikacja dotarła do mnie z całkiem sporym opóźnieniem.



Podręcznik - podobnie jak inne tego typu składa się z trzech zasadniczych części. W pierwszej znajdziemy zestaw scenariuszy obejmujących działania na tym froncie, w drugiej nowe jednostki i nowe selektory odpowiednie dla ATO, a w trzeciej podsumowanie zasad specjalnych obowiązujących na tym obszarze.

Scenariusze z pierwszej części nie odbiegają od tych do jakich Warlord przyzwyczaił nas dotychczas. W mojej opinii to najsłabsza część książki. Scenariusze w znakomitej większości są - przykro to stwierdzić - wtórne. Bazują na znanych z podręcznika głównego scenariuszach podstawowych. Na ogół - z dwoma wyjątkami - celem jest wejście w strefę przeciwnika, zwykle nie ma żadnych zasad dodatkowych, które pozwoliłyby wyróżnić ten scenariusz od jakichkolwiek innych.

Po raz kolejny wydawca zmarnował - moja opinia - szansę na stworzenie prawdziwej księgi kampanii, a więc scenariuszy połączonych w logiczną całość, które można by rozgrywać po kolei z uwzględnieniem wyników poprzedniej gry.  Takie podejście dałoby szansę na utrzymanie graczy na dłużej przy tym temacie i w pełni wykorzystać potencjał nowych selektorów, o których opowiem za chwilę. Wielka szkoda.

Najbardziej zasmuca brak większej liczby (są 2) scenariuszy dla oddziałów specjalnych jak LRDG. Oddziały te, zarówno brytyjskie, niemieckie i włoskie są dość obszernie opisane w części drugiej podręcznika. Szkoda podwójna bo oddziały specjalne mają ogromny potencjał, który jest do wykorzystania ale w bardzo specyficznych warunkach. Wielka szkoda.



Małym plusikiem w kontekście scenariuszy jest pewna poprawa mapek ilustrujących kolejne bitwy. Każda z map jest podzielona na 12 kwadratów odpowiadających obszarowi 2x2 stopy. Dzięki temu łatwiej można się zorientować gdzie w danym scenariuszu zaplanowane jest położenie kluczowych punktów terenowych.

Drugą część książki stanowi spis nowych jednostek dostępnych w tej konkretnej kampanii. Wydawca pozostawił - jak to On - pewną dozę niepewności co do zakresu wykorzystania nowych jednostek. Pytania zainteresowanych poszły do Centrali; czekamy odpowiedzi. W odróżnieniu od części pierwszej znajdziemy tu sporo arcyciekawych nowości.

Oddziały są jak zwykle bardzo interesujące. Brytyjczycy mają (w końcu!) oddział inżynieryjny i - jak to u Brytyjczyków - dopalony mocniej niż analogiczne oddziały w pozostałych armiach. Brytyjscy inżynierowie, oprócz miotacza ognia i zaawansowanych umiejętności rozbrajania min, oraz przeszkód przeciwpiechotnych mają również możliwość ... tadam! podkładania ładunków wybuchowych analogicznie do sposobu w jaki działały oddziały specjalne opisane w dodatku Nowa Gwinea. Oprócz tego 8 armia dysponuje nowym arcybrzydkim wozem dowodzenia i czołgiem z trałem przeciwminowym.



W przypadku Afrika Korps postawiono na siłę ognia (jeden darmowy LMG), rozwinięto też lekkie oddziały zmotoryzowane: motocykle i Kuebelwageny a także samochody pancerne.
Z kolei miłośnicy Włochów znajdą w nowym podręczniku owe oddziały piechoty i conieco pojazdów i artylerii. W drugiej części mamy też listę armii dla Wolnych Francuzów zawierającą oprócz listy jednostek także dość atrakcyjne zasady specjalne.


Bardo ciekawie wyglądają nowe selektory zaproponowane w podręczniku. Każdemu z nich oprócz listy dostępnych oddziałów (w tym nowych) przypisane są także pewne specjalne cechy związane ze stosowaną w danym okresie strategią. Przykładowo wczesna Brytyjska brygada pancerna cierpi na Bałakławizm (dopowiadamy sobie konsekwencje) zaś późna ma już mocno chłodne głowy (wiadro niemieckiej zimnej wody to zapewne sprawiło). Każdy z selektorów ma swoje zalety i nie jest oczywisty. Ta część książki to najmocniejszy jej fragment.

Pewną moją wątpliwość budzą selektory pancerne. Jak wiadomo wymagają one posiadania kilku kopii podobnego modelu pojazdu. O ile posiadanie większej ilości piechoty ma swoje proste uzasadnienie, o tyle kupowanie kilku egzemplarzy czołgów z jednego okresu i to wszystko dla gry w jednym selektorze ... wydaje się to stosunkowo mało prawdopodobne.




Ciekawostką są też nowe zasady narodowe. Brytyjczycy - a jakże - mają szeroki wybór dość mocnych zasad specjalnych dla poszczególnych nacji  wspólnoty brytyjskiej. Co prawda odbywa się to kosztem podręcznikowych zasad specjalnych jednak moim zdaniem już wkrótce stoły zaroją się od Hindusów i Nowozelandczyków ;). Podobnie nowe zasady obowiązują dla jednostek włoskich.



Najciekawszym - moim zdaniem - elementem książki są siły specjalne różnych nacji: brytyjskie LRDG i SAS, włoska Compagnia Sahariana i Arditi X czy niemiecka KG Hecker. Każdy z nich bazuje na szybkości, sile ognia, kosztem pancerza. Jednostki te świetnie sprawdziłyby się w dedykowanych scenariuszach Raidowych (podobnych np. do tych z dodatku Nowa Gwinea) lecz w tym podręczniku takowych jak na lekarstwo. Wielka szkoda


Ostatnią część książki stanowią tradycyjnie zebrane zasady specjalne obowiązujące na tym konkretnym teatrze działań wojennych, oraz inne dotyczące np. umocnień  czy przeszkód saperskich.

Podsumowując The Western Desert Campaign nie odbiega od pozostałych książek z serii choć - w mojej opinii - nie zasługuje na miano książki kampanii, po której spodziewałbym się scenariuszy w logiczny sposób ze sobą powiązanych. Jak wspomniałem wcześniej scenariusze to najsłabsza cześć książki, tu Warlord ma lekcje do odrobienia. Nowe oddziały i nowe selektory afrykańskie to natomiast część najciekawsza. Specjalne cechy narodowe czy selektorowe znacznie różnicują - dotychczas bardzo do siebie podobne - oddziały i dodają kolorytu grze. I z tego choćby powodu warto zapoznać się z treścią tej książki.


środa, 26 września 2018

B5N Kate - unboxing

Pojawienie się B5N Kate (łącznie z Wildcatem) jako pierwszego dodatku do Blood Red Skies przygotowanego przez Warlorda może świadczyć o tym, że Pacyfik to - obok Bitwy o Anglię - jeden z wiodących tematów autorów gry. I chyba jest w tym wiele racji bo dobrze poinformowane źródła donoszą, że w przyszłym roku pojawi się nowy starter do BRS poświęcony temu właśnie teatrowi działań wojennych


 Tymczasem wróćmy do zestawu w jakim sprzedawana jest przez Warlorda B5N Kate. Model samolotu, znany ze zwiedzania Pearl Harbor, zabaw w chowanego pod Midway i wielu innych bitew możemy kupić w pudełku, które można nazwać ... opakowaniem zastępczym, zwłaszcza jeżeli porównamy je z opakowaniem Wildcata. Podobnie pakowane są bombowce firmy Zvezda konfekcjonowane przez Warlorda. Presja czasu, rozwiązanie tymczasowe ... (?). Jednak z drugiej strony czy to aż tak ważne?



W gruncie rzeczy kupujemy to co w środku, a wewnątrz jest sporo dobra. Mamy komplet podstawek na modele i sześć stabilizatorów, a także kartę samolotu. Najważniejszym elementem zawartości pudełka są modele samolotów.



B5N to uniwersalny samolot ofensywny wykorzystywany zarówno w roli bombowca jak i - częściej - samolotu torpedowego. To właśnie samoloty tego typu pamiętamy świetnie z filmów poświęconych Pearl Harbor czy Midway.
W zestawie znajdziemy ich sześć. Wykonane są - jak widać - z białego metalu podobnie do modeli F4F.


Podobnie jak Wildcat metalowa Kate również traci równowagę w pozycji Advantage i Disadvantage. Aby temu zapobiec mamy 3 rozwiązania: (1) znakować pułap w inny sposób niż ruchomą podstawką (bombowce z nosem w górze wyglądają naprawdę dość idiotycznie), (2) zastosować stabilizatory dostarczane przez Warlorda w zestawach: rozwiązanie domyślne ale mające co najmniej dwie wady: kłopoty z pomiarem odległości i kierunku modelu, oraz fakt, że nie sprawdzają się w zagęszczeniu pola bitwy, do którego zwykle w BRS dochodzi.


Trzecim rozwiązaniem jest zbalastowanie podstawek bombowców np. przy pomocy stosownej wielkości podkładek. Testy wykonane przez fanów na anglojęzycznej grupie BRS wykazują na sukces tego rozwiązania.


Model Kate całkiem przyzwoicie trzyma skalę. Jak na takiego malucha (przypomnę: mówimy o podziałce 1:200) odchyłka od wymiarów jest na poziomie 2-4%, zatem bardzo dobry wynik. Z Kate jest jednak jeden pewien kłopot ...


Co prawda w oryginale rzeczywiście torpeda jest odchylona osiowo na prawą burtę jednak to co zaproponował Warlord jest niestety dość oryginalne. Oczywiście przesunięcie torpedy miało związek ze stworzeniem dostępu do gniazda mocowania jednak, mówiąc delikatnie pomysł wykonawcy nie był optymalny, a zważywszy na to, że torpeda stanowi jeden element z całym modelem (sic!) mamy (ja przynajmniej mam) lekki ból głowy. Model w ten sposób wygląda po prostu źle.




Podsumowując model B5N Kate jest pewnym wyzwaniem modelarskim. Z jednej strony mamy całkiem przyzwoite odwzorowanie w skali, ładne oddanie detalu i wygodny w obróbce metal, z drugiej brak kalkomanii w zestawie i słaba decyzja z przyspawaniem torpedy z boku samolotu.

Osobiście zamierzam zbudować model tego bombowca. Z całą pewnością torpeda zostanie wycięta (szkoda, ach szkoda, że nie jest oddzielnym elementem!) i przerobię dół samolotu. Wszak lubię wyzwania ...



wtorek, 25 września 2018

Z suwmiarką na Wildcata


Kiedy ma się w domu modele tego samego samolotu wykonane przez różne firmy pokusa porównania jest silna. A gdy modele sporo się od siebie różnią ... do porównania biorę suwmiarkę ;)



Moje pierwsze Wildcaty to żywiczne odlewy firmy Armament in Miniature. Swoim wyglądem świetnie korespondują z cechą solidności (Robust) charakterystyczną dla tego samolotu. Są krępe, silnie uzbrojone i mało zwrotne: sto procent dzika w Wildcacie.



W porównaniu z nim model Warlorda ma bardziej szczupłą linię zarówno w kadłubie jak i w skrzydłach. Widoczne są też inne proporcje, które nadają mu postać żbika, a nie dzikiej świni, co od razu wzbudziło moje podejrzenia. Bo jakżesz żbik może być solidny? Zaniepokojony sięgnąłem po suwmiarkę.



Moja podejrzliwość wobec nowego modelu Warlorda okazała się bezpodstawna. Odchyłki na głównych wymiarach modelu są na poziomie 1-2%, dzięki temu proporcje modelu pozostają na bardzo podobnym poziomie jak w przypadku oryginału.
Model Armament in Miniature będąc mniejszy (na rozpiętości o 11%) uzyskuje sylwetkę krępego dzika, w mniejszym stopniu jednak odpowiada oryginałowi.
 


Oba modele mają dość dobrze oddane szczegóły (pomijam wzór paneli). Model Warlorda ma w porównaniu z konkurencją lepiej zarysowane przewężenie grzbietu kadłuba, co nadaje lekkości jego sylwetce.  

Metal, z którego wykonany jest model Warlorda jest dla niego zarówno zaletą jak i wadą. Plastyczność metalu sprawia, że stosunkowo łatwo można skorygować wszelkie odkształcenia skrzydeł czy sterów. Jednocześnie jednak spora masa stanowi spory problem w kontekście korzystania z podstawek dfo gry Blood Red Skies w położeniu Advantage i Disadvantage. Model Warlorda niestety nie  jest w stanie się utrzymać


Zastosowanie do stabilizacji rozszerzonych podstawek (po raz pierwszy użyte w bombowcach Zvezdy) co prawda rozwiązuje problem stabilności jest jednak poważnym utrudnieniem w pomiarze odległości czy ukierunkowania samolotów.
Wyjściem z sytuacji wydaje się dociążenie podstawek przy użyciu stosownej wielkości stalowej podkładki. Takie rozwiązanie zaproponowane na anglojęzycznej grupie fanowskiej BRS jest już wdrożone i działa.

Podsumowując można powiedzieć, że Wildcat Warlorda to produkt całkiem udany jak na niskoseryjny  metal. Ma dobrze oddane proporcje w stosunku do oryginału i łatwo skorygować ewentualne jego odkształcenia. Problemem jest jego waga, która sprawia, że konieczne staje się zmodyfikowanie podstawek. Jednak każdy wargamer to modelarz zatem nie ma strachu.
Zatem do maszyn!

wtorek, 18 września 2018

F4F Wildcat - dzik nie żbik


Wildcat to podstawowy myśliwiec US Navy w początkowej fazie wojny. W połączeniu z dedykowanymi do tego okresu kartami doktryn i teatrów ma pewien potencjał.



Mocne strony:

Duża siła ognia wynikająca z jednej strony z wartości Firepower jak i słabości zwyczajowego przeciwnika (cecha Vulnerable myśliwca Zero). W praktyce oznacza to, że atak wykonany przez regularnego pilota generuje 6 kości (3 kości pilot regularny, 2 Firepower, 1 Vulnerable przeciwnika).

Dodatkowo Amerykanie na Pacyfiku dysponują strategią Superior Armament. Zagranie tej karty (jedna w decku) pozwala dodać jedną kość do rzutu na trafienie przeciwnika. Karta pozostaje na ręku po udanym Gunnery teście.

Odporność: Wildcat to samolot o zwartej i odpornej konstrukcji. Karta Robust (cecha samolotu: w talii tyle ile modeli na stole) zmniejsza szansę trafienia przez samolot przeciwnika (zwyczajowo A6M2 Zero).


Oznacza to tyle, że Wildcat strzelając w Zero używa 6 kości, a Zero (przy takim samym wyszkoleniu pilota) używa do trafienia kości trzech. Jest to o tyle łatwiejsze, że Wildcat jest odrobinkę szybszy od Zera, ma zatem przy porównywalnych parametrach zaatakować jako pierwszy. 

Słabe strony

Niska manewrowość: wartość 1 oznacza, że Wildcata stosunkowo łatwo wymanewrować. Tam gdzie zwyczajowy przeciwnik (A6M2 Zero) do testu manewru używa 6 kości (3 kości za wyszkolenie pilota + 3 kości za manewrowość) Wildcat używa tylko czterech. Przykładowo nawet niewyszkolony japoński pilot ma sporą szansę na zmniejszenie potencjału Wildcata poprzez zmniejszenie jego poziomu (szansa obrony przed tą akcją pilota to zaledwie 4/6).
Również unik po trafieniu przez przeciwnika wiąże się z wykonaniem testu manewru. Niska zwrotność Wildcata jest także tutaj wyzwaniem.

Sprawdzona strategia:
Gdyby porównać Wildcata do jakiegoś zwierzęcia to nie będzie to żbik ale raczej dzik, który rozpędzając się bierze na szable najbliższego wroga. Podobnie Wildcat musi wykorzystać pierwszą szansę na trafienie przeciwnika bo ... drugiej nie będzie. Przeciwnikowi łatwo będzie go wymanewrować i strącić (nieudany test manewru po trafieniu).
Walki Wildcatów muszą być zatem krótkie i efektywne. Problemem jest tutaj twardość zwyczajowego przeciwnika (cechy samolotu Zero Deep Pocket w liczbie równej połowie modeli na stole pozwalająca anulować właśnie otrzymanego boom chita, oraz Seasoned Pilots pozwalająca wykonać przerzut nieudanego testu manewru. W praktyce szansa na złamanie Japończyka w krótkim starciu jest  jednak niezwykle trudne.



Modele:
Do niedawna obecny na rynku był model żywiczny firmy Armaments in Miniature (na zdjęciach). We wrześniu 2018 Warlord Games wydał metalowy model Wildcata.Od niedawna jest takze dostępny model F4F firmy Trumpeter w skali 1/200



Nowości Blood Red Skies




Rzutem na taśmę udało się firmie Warlord Games połączyć informację o premierze nowych dodatków do gry Blood Red Skies z 78 rocznicą Bitwy o Anglię i skonsumować obecność w kinach filmu Hurricane (w Polsce: 303 Bitwa o Anglię).
Co prawda na świecie produkcja Davida Blaira przeszła raczej bez większego echa (niestety młode pokolenie chodzi do kina po to aby oglądać efekty specjalne, których w tym filmie akurat jak na lekarstwo), nie mówiąc o konkurencyjnym filmie Denisa Delicia (Dywizjon 303 Historia prawdziwa) to jednak w gronie osób zainteresowanych historią - szczególnie lotnictwa - można było liczyć na jaki taki odzew.

Warlord poinformował co nie znaczy, że wydał. Jak dotąd pojawiły się jedynie zapowiedzi, a produkty mają znaleźć się w sprzedaży na początku listopada. Na pierwszy ogień idzie zestaw Hurricane Mk I
 

Szóstka modeli tego samolotu jest skalkulowana podobnie jak każdy dotychczas wydany zestaw na 20GBP.  Modele możliwe są do kupienia saute lub w zestawach dwa pudełka + zestaw Asa.

A skoro o asach mowa to początkowo dla tego samolotu planowano wydać domyślnie postać polskiego pilota celem uhonorowania wkładu dywizjonu 303 w sukces Bitwy o Anglię. Sondaż przeprowadzony w internecie wiosną tego roku wskazał jednoznacznie na Witolda Urbanowicza, dowódcę dywizjonu kościuszkowskiego.



Jednocześnie na anglojęzyczny forum widoczna była silna partia wspierająca Douglasa Badera beznogiego asa latającego na Hurricanach. Salomonowym wyjściem z sytuacji było zatem wypuszczenie dwóch bohaterów latających na Hurricanach: Polaka i Brytyjczyka.




Premiera premierą ale produkt ma się sprzedawać. Aby zintensyfikować obrót producent sprzedaje boundle (czyli po naszemu zestawy produktów) złożone z dwóch pudełek samolotów i modelu Asa + zestaw 10 kości. Hurricane jest sprzedany w dwóch wariantach: jako dywizjon 303 z Urbanowiczem lub jako 242 dywizjon z Baderem.





Nie należy się zbytnio przywiązywać do nazw jednostek gdyż w żadnym z opakowań nie znajdziemy kalkomanii do ich znakowania. Najprawdopodobniej wydawca będzie sprzedawał kalki oddzielnie (wszak chodzi o sprzedaż). Dla niecierpliwych polecam zakup oznakowań od producenta miscmini.com, który posiada w swej ofercie bardzo szeroki zakres kalkomanii do samolotów, w tym Hurricane Mk I (dla fanów polskiego lotnictwa są także znaki dywizjonu 303).





Druga premiera to tzw Wooden Wonder czyli dwusilnikowy Mosquito Mk VI w wersji myśliwsko-bombowej. Można spodziewać się, że statystyki tego samolotu będą imponujące. Mossie w wersji Mk VI FB był wszak uzbrojony w 4 km 7,7mm i 4 działka 20mm umieszczone centralnie w kadłubie. Ponadto do dyspozycji pozostawała komora bombowa, względnie prowadnice pd skrzydłami. Za taką przyjemność klient zapłaci 25GBP (było nie było samolot jest większy).







Do samolotu Mosquito przewidziany jest bohater w postaci Charlesa Pickarda dowódcy 140 skrzydła lotniczego. 140 skrzydło znane było z przeprowadzenia bezprecedensowego ataku (operacja Jerycho) na terenie okupowanej Francji. Celem akcji, w której uczestniczyły dywizjony: 21RAF, 464RAAF i 487RNZAF uzbrojone w samoloty Mosquito Mk VI FB było uwolnienie członków francuskiego ruchu oporu zamkniętych w więzieniu w Amiens. W efekcie operacji przeprowadzonej przez samoloty brytyjskie ze zniszczonego więzienia udało się zbiec 200 jeńcom, 102 niestety poległo w czasie ataku.



Gracze będą mieli możliwość zakupu boundla złożonego aż z 19 modeli Mosquitów (w tym model Asa) i zestawu kości. Taka przyjemność będzie kosztować chętnych 87GBP (co oznacza oszczędność na poziomie 10 funtów).


Niestety nieco trzeba będzie poczekać na przeciwników dla Mosquitów. Anonsowany od kilku miesięcy Fw190A w towarzystwie Bf110 jest zapowiadany na początek przyszłego roku.



W międzyczasie Warlord uzupełnia swoją ofertę modelami z koprodukcji. Do tej grupy należą modele firmy Zvezda, przepakowywane przez wydawcę BRS i sprzedawane w zestawach po 3 sztuki. W ten sposób kolekcje graczy mogą się wzbogacić o Blenheima Mk IV: lekki bombowiec z początków wojny. Niemcy otrzymali bombowiec wielozadaniowy Ju88 i transportowiec Ju52. Miłośnicy Armii Czerwonej mają mozliwość zaopatrzyć się we wczesnowojenny bombowiec  SB-2   samolot transportowy Li2 (zaadaptowany do sowieckich warunków C-47).






Niedawno do sprzedaży trafiły także dwie pozycje z obszaru Pacyfiku. F4F Wildcat to podstawowy myśliwiec pokładowy US Navy. Gracze amerykańscy w końcu dostali modele pasujące do tego teatru działań wojennych. Wydany przez Warlorda Wildcat jest wykonany z metalu
Podążając za trendem także ten model myśliwca uzyskał postać Asa, a został nim Joseph Foss, bohater walk nad Guadalcanalem.




Z kolei Japończycy dostali w swoje ręce model wielozadaniowego samolotu pokładowego B5N Kate. Samoloty tego typu były zaangażowane we wszystkie ważniejsze operacje przeciw Flocie Pacyfiku w pierwszej fazie wojny, począwszy od ataku na Pearl Harbor, przez walki na morzu Koralowym czy udział w bitwie o Midway. Model Kate jest - podobnie jak Wildcat - wykonany z metalu.



Premiery Warlorda wskazują, że wydawca zmierza do wydania jakieś publikacji, która do zasad walk myśliwskich dołączy także misje bombowe czy torpedowe. Wydaje się to dobry i naturalny kierunek rozwoju gry, zważywszy na szczupłość liczby dostępnych oficjalnie scenariuszy.
Kolejnym naturalnym ruchem powinno być wydanie kompletu zasad (statystyk) dla wszystkich ważniejszych samolotów z okresu II wojny światowej. Obecnie oddolny ruch graczy powoduje pojawienie się wielu wersji beta takich statystyk. Wykorzystanie tego entuzjazmu i zaangażowania graczy powinien być przez wydawcę wykorzystany i reguły usystematyzowane.
Tymczasem czekamy na nowe modele i zabieramy się do malowania.


sobota, 15 września 2018

Pod presją czasu - czyli śródtygodninowy introgaming




Co zrobić gdy nowy adept Bolt Action wybierający się na event "za miasto" chce podszkolić zasady? Oczywiście robimy introgaming na jakieś małe punkty, a ponieważ event jest "za trzy dni" robimy go w tygodniu po pracy. Trochę hardcorowo ale czego się nie robi dla zaszczepienia pasji w młodym pokoleniu ;).



Nie wiem z jakiego powodu ale przy każdym introgamingu w Bolt Action z jakim się spotkałem grany jest scenariusz Top Secret. Może dlatego, że jest czymś więcej niż prosta wyżynka, może najłatwiej z nim opanować mechanikę, tak czy owak: działa.


 

Grając "po godzinach" priorytetem było zmieszczenie się w rozsądnym czasie (celowałem w dwie godziny), tak aby zdążyć jeszcze na kolację i nie zamęczyć adepta zanadto natłokiem wrażeń. Małe punkty: zdecydowałem się na 700pkt to suma, która dawała z jednej strony szansę na zwiększenie dynamiki gry, z drugiej na rozsądne planowanie rozpiski.



Mimo, że na kolację nie udało się zdążyć to jednak młody adept nie stracił ani trochę zapału i - o ile mi wiadomo - na evencie sprawił się bardzo dzielnie wygrywając jedną z bitew. Chcę jednak powiedzieć, że 700 pkt to bardzo fajna liczba przy której trzeba się mocniej nagłówkować aby mieć szansę wygrać z przeciwnikiem, o którym nic nie wiadomo poza tym, że jego też jest 700pkt ;) .





Po wspomnianej rozgrywce zacząłem zastanawiać się na ile jest możliwe przeprowadzenie szybkiej gierki po pracy we w miarę policzalnym czasie?
Mając ograniczoną liczbę kości (do około 10) i pewnej wprawie w grze można spodziewać się, że rozgrywka może potrwać około 1,5 do 2 godzin co jest już czasem bliskim akceptowalnego. Do tego jednak należy dodać jeszcze 45 minut na rozkładanie stołu i ustawianie terenu. Jak to zrobić bez posiadania sporej przestrzeni na wyłączność ... ?